Okazji zawsze jest wiele, żeby zacząć nowe hobby. Samemu dla siebie raczej nie chciałoby się robić takich pięknych i czasochłonnych prac. Ale widzieć minę obdarowywanej osoby jest bezcenne. Od razu dzień staje się lepszym i człowiek niesiony jest jak na skrzydłach motyla.
Z okazji urodzin mojej przyjaciółki postanowiłam zrobić coś od siebie, od serca. Praca była ciężka i żmudna (ponad 4h). Każdy pojedynczy kwiatek, czy listek był przeze mnie wykonywany (kwiatki z bibuły, listki z bibuły i gumy artystycznej oraz z zakupionej gałązki). Wszystko to ułożone na kawałku kory, udekorowane pomarańczowym sizalem, który pięknie komponuje się z zielono-żółtym tłem w artystyczne esy-floresy. Zielone zakrętasy z bibułki zakręcałam sama we własnych palcach. w górnym lewym roku skromna srebrno-zielona kokardka. Oczywiście nie mogło zabraknąć prześlicznego motylka z i-kropki.
Pierwsze koty za płoty. Niedługo wstawię zdjęcia kolejnych prac. Okazje tuż, tuż a głowa jest pełna pomysłów.
P.S. Dziękuję Olu za zdjęcia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za wszystkie komentarze. Pozdrawiam :)